literature

Morrowind- Dziennik czarodzieja

Deviation Actions

BlackArvi's avatar
By
Published:
304 Views

Literature Text

15 Ostatni Siew (Dzień 0)

Zawsze, gdy w więzieniu czułem, że pogrążam się w szaleństwie, zawsze wtedy uspokajałem myśli i nadawałem im odpowiedni tor. Samotność, cisza, ciemność... I tylko słabe światło sączące się z wysoko umieszczonego zakratowanego okienka, przesączające się wraz z odległymi odgłosami miasta do mojej celi. Po tak długim czasie, jaki tam spędziłem to wystarczało, by obłęd począł wkradać się do mojego umysłu.
Teraz, na statku czuję się jednak bliższy szaleństwa, niż kiedykolwiek w czasie odsiadywania wieloletniego wyroku.
Zatem od początku. Od podstaw.
Nazywam się Baraccus Thalalmor. Mam ponad 100 lat i jestem elfem wysokiego rodu. Pochodzę z wysp Summerset z miasta Shimmerene, gdzie moja rodzina wiedzie prym. Z jej powodu przybyłem do Cyrodil. By być z dala od jej wpływów. I wymagań.
Jestem magiem zniszczenia. I trafiłem do więzienia z powodu nieumyślnego spowodowania śmierci pięciu osób.
Dobrze, już oddycham spokojniej. Mogę przejść do szczegółów nieprzyjemnego incydentu, który charakteryzuje moją osobę.
To był wypadek. Czar ognistego piekła, mój ostatni wynalazek okazał się mieć większy zasięg, niż podejrzewałem. Wyskandowane zaklęcie objęło ognistą pożogą całą, wielką salę badań. I moich pięciu asystentów. Jakby tego było mało, jedna z badanych substancji spowodowała wybuch, który rozerwał biednych początkujących czarodziejów na strzępy. Tylko dzięki barierze z ognia dookoła mnie nie skończyłem tak, jak oni. Siła wybuchu rzuciła mną po prostu o ścianę, gdzie uderzyłem solidnie w lity kamień.
Gdy odzyskałem przytomność dookoła mnie kłębili się już okoliczni mieszkańcy. Niby z wielkiej dali słyszałem zawodzenie wdów po moich asystentach. Moja szata przesiąkła czymś mokrym. Deszcz? I chyba jedno z wypchanych zwierząt leżało mi na kolanach.
Gdy otworzyłem oczy zmuszony byłem zrewidować pogląd. Nie zwierzę, a oderwana noga jednej z ofiar mojego eksperymentu. Nie byłem w stanie stwierdzić, którego. Nie deszcz, a krew.
Ja wyszedłem z tego tylko z potwornym bólem głowy. I wyrzutami sumienia, które tylko pogłębiły się, gdy jedna z żon moich asystentów spoliczkowała mnie i uciekła z płaczem.
Moje badania, dorobek mojego życia, przepadł.
Nie musiałem długo czekać, aż żołnierze po mnie przyjdą. Pogrążony z wyrzutach sumienia wręcz na to czekałem. Rozprawa była bardzo szybka i konkretna.
Skazano mnie na dożywocie.
I tak siedziałem w celi. Ile?
Na tym pytaniu zwykle kończę, bo nie jestem w stanie tego stwierdzić. Zapewne kilka lat. Zapewne.
Zwykle, przy tym pytaniu jestem już spokojny i obłęd odchodzi.
Ale nie tym razem. Kołysanie statku budzi we mnie niepokój. Gdzież oni mnie wywożą?

Gdy pewnego dnia przyszedł strażnik i oznajmił mi, że z woli samego cesarza Uriela Septima wychodzę z więzienia, pomyślałem że już do końca oszalałem i moje uspokajanie myśli nie pomogło.
A jednak. Powieźli mnie lądem, a teraz morzem. Na wschód. Do Morrowind. Nikt mi nie powiedział, dlaczego, po co, na ile. Wszyscy milczą.
Właściwie to gdyby tu tak nie kołysało, byłoby jak w więzieniu.
A taki mały projekt.
© 2014 - 2024 BlackArvi
Comments3
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
BlackArvi's avatar
Ty to wrzuć. ;) ciekawa jestem, jak to robisz ^^
Będą dalsze, będę. Mam wene akurat jak mi się sesja zaczyna xD